Wychowani na bledach - Nie ma tego zlego lyrics
rate meKozik WNB zycie plynie szybko
Dziki dziki wschod jak syberyjski chlod
Zguba ciemna lod jak moc moich slow
Ja tlumacze tobie ze rap to jest cos wiecej
Mowisz to co robisz rob co mowisz ale nie czyn
Przy tym bije serce smiertelny pojedynek prawdy z klamstwem
Kultury z chamstwem ze namiastke kazda rapu gwiazde obroci w proch
Wiatr go rozwieje gdy nastawnie noc
Tylko imbecyle niczego sie nie ucza
Wkrotce na bruku dluga drzemke sobie utna
Ktos w tym czasie roni krysztalowe lzy
Serce z kamienia ktore ozywilas ty
Przed nami wielkie drzwi do nowej komnaty
Krol okazal sie golasem choc mial krolewskie szaty
¦lepi glusi kalecy tak byc musi w zarodku mnie nie zdusisz
To czego uczy i kto dalej zajdzie jeszcze nie tym znajdzie
Zycie jest jak dziwka to tak po prawdzie
Ref.x2
Nie ma tego zlego co na dobre by nie wyszlo
Licz sie z tym uwierz w to uwierz mi przetrzyj lzy
Nie licz na niczyja litosc
Ile razy juz zawiodlem swa rodzine
Ile razy na sciezke powrocilem uczciwie
Ile bledow z ktorych nauk roslem w sile
To wszystko mile chwile zrozumiane i tyle
Zlo chciwe co zwyciezylem wewnetrznym dobrem
Ono rozwinelo we mnie skrzydla nauczki
Teraz daze do perfekcji nie chce miec obiekcji
Ani poznac sztuczki na swej skorze proste
Pomostem do Boga jest czynienie dobra
On moze zmienic suchy chleb w pozywny prowiant
Temu co zechce sprostac rzuconym wyzwaniom
Da pozostac pod prawda niepisana a ja za nia
Ze mna aniol stroz kanion dusz pelen wsparcia
Ja mimo rzuconego hasla stronie od oszczerstw
Doznalem na swojej skorze tych podelstw
Z ust dawnych kolegow falszywych obelg
Krew wzburzona w myslach krwawa zemsta
W piesciach jad skorpiona chcialem dac dowod mestwa
Jedno w glowie ale zal matki serca
Zlego co na dobre nie wyjdzie
Nie ma temu czasem lepiej jest sie powstrzymac
Mimo ze beda przeklinac beda czyhac
By cie ponizyc nie zaluj swych decyzji
Swej precyzji ty badz precyzyjny
Twoj blad jest przychylny w minieciu kolejnego
Winny zawsze wskaze niewinnego
Odwazysz sie przeciwstawic woli najwyzszego
Chyba nie przeciez nie ma tego zlego
Zlo co wyszlo na dobre
Otworzylo oczy w to nie watpie
Widocznie nie uniknione by czynic madrze
Jest tak czy nie jest sam ocen chlopaku
Jak dzis pamietam jeszcze za malolatow
Siedzimy przy trzepaku nawijaniem zajeci
Krzyk na pietrze w mieszkaniu kolezki
Ojciec alkoholik wkurwiony ca brak reszty
W domu przemoca przesiaknietym awantury
W ruch piesci na porzadku dziennym
Nie poszedl za przykladem jak kamien w wode
Poznal bol matki placz dzis wie co jest dobrem
Sluchaj opowiem ci cos jeszcze
O tym ze nie zawsze mozna kierowac sie sercem
Wiesz ze twa sztuka kuma sie z innym lebkiem
Odkuj ja czym predzej wyjdzie to na lepsze
Narkotyki ciezkie szczescie tanim kosztem
Poki nie jest za pozno ziomek prawde dostrzez
Uwierz dzis zalujesz jutro nie bedziesz
Wszystko na tej ziemi ma swoj czas i miejsce
Ref.x2
Nie ma tego zlego co na dobre by nie wyszlo
Licz sie z tym uwierz w to uwierz mi przetrzyj lzy
Nie licz na niczyja litosc
Sa tacy co pisza solidny testament
Solidne slowa wytrwaly fundament
Mysli czyste jak diament wciaz niezachwiane
Co dobre renoma co zle to mankament
Wiez mi co najlepsze w zyciu wiedza tylko najlepsi
Pewniejsi by wyjsc z glebokiej depresji
Kurewskie zasady do celu poprzez piesci
Naiwnosc ludzka bez granic
Ktora w glowie sie nie miesci
Obstawiasz warianty to bez znaczenia
Czas rzadzi ludzmi to czas ludzi zmienia
Tak jak moj punkt widzenia
Cos osiagnac chcesz z siebie cos dac trzeba
By zle na dobre wyszlo inaczej zyc sie nie da
Czekam na rewanz ze los okaze sie laskawy
Dosiegnac wysokiego nieba nie zaznac co to bieda
Tak jak ja o tobie pamietam gdy zajdzie potrzeba
Bo nie ma tego zlego co na dobre by nie wyszlo
Ref.x2
Nie ma tego zlego co na dobre by nie wyszlo
Licz sie z tym uwierz w to uwierz mi przetrzyj lzy
Nie licz na niczyja litosc
/Dobro i zlo sa na szali kazdy wywaza wedlug wlasnej skali/