Vienio & Pele - Szpitalny Korytarz lyrics
rate meObrazenia fizyczne straszne prawdziwe
Kalectwa psychiczne nowotwory zlosliwe
Nabyte choroby i zwykle defekty
Na los swoj wsciekli serca im pekly
Fizyczny bol to jest ich towarzysz
Spytaj kalekiego o czym marzysz
Ludzka pogarde zobaczysz w jego minie
Swoje marzenia zatopil w formalinie
Zle rzeczy dzieja sie dobrym ludziom
Bog sprawia ze jestem dobrym sluga
Mowia DNA to nie rzecz wymienna
Powieka juz senna celowo spowalnia
Lekarstwo uwalniam lecz ono nie koi
Nosza w sobie rane ktora sie nie goi
To dziwne twarze krzywda dotknieci
Brudne bandaze szpitala pacjenci
Mijam ciemny korytarz ze swiatlem na koncu
Czemu mnie pytasz czy isc masz ku sloncu
Pijany pielegniarz podaje mi narkoze
Bredzi cos do siebie trafic w zyle nie moze
W sinym kolorze opadly powieki
To mroczna codziennosc chorego kaleki
Jezdzi na wozku nie uzywajac mozgu
Salowy po ludzku czestuje go szlugiem
Zrozumiec nie umiem choc ciagle sie staram
Czy to jest nagroda dla niego czy to kara
Przykuty do lozka czlowiek warzywo
Nikt go nie otacza opieka troskliwa
Czas odmierzajac wciaz plynem z kroplowki
Marzy by nie widziec swiatla jarzeniowki
¦ciska za gardlo serce mi sie kraje
On juz na zawsze tutaj zostaje
Stan agonalny dwa miesiace w spiaczce
Puls jest normalny lecz nie dochodza bodzce
Rodzina lekarze sa tutaj bezradni
Czekajac na cud w holu poradni
Tu dni miesiace lata brak jest poprawy
W karcie napisano Darek w Warszawy