Stasiek Wielanek - Diler w opalach lyrics
rate meAutor tekstu Rejmer Henryk
Autor muzyki Wielanek Stanislaw
Diler w opalach
Kupe kaski dzis mi poszlo, az mi w bance trzeszczy.
Trzech dresiarzy mnie dopadlo, jeden do mnie wrzeszczy.
- Kopsnij dzointa, odpal faje, albo w nochal zbierzesz.
Nie zdazylem sie zmiksowac i pod lawka leze.
Po karmanach kipiszuja, po schabach mi skacza.
Wzieli skore i komore, na glany mi patrza.
Pugilares mi skroili, mialem kupe szmalu,
Palec w tylek mi wlozyli, szukali towaru.
A na koniec doradzili, zebym nie byl cwany,
Bo Warszawa to nie Grojec… Ty w skore odziany.
Skroili mnie na bezczelna, bo to trendy moda,
Tylko jakis zimny browar by mnie wyprostowal.
Mialem farta, ze bejsboli nie mieli przy sobie.
Pare zebow wystukali, co ja bez nich zrobie.
Wklepali mi do oporu, az mna zakrecilo.
Do dzis mna telepka trzepie i mam krzywe rylo.
Teraz leze na odwyku i zachodze w glowe,
Po com skitral do odbytu towaru polowe.
To, co mialem zbunkrowane w podniszczonych glanach,
Dzieki Bogu ocalalo, ratujac mnie z rana.
W tej Warszawie teraz calkiem nowe obyczaje,
Gdzie nie pojdziesz kupisz dzialke, gdy ci kaski staje.
Po Starowce sie paleta od rana dilerka,
Konkurencja zajebista, czuje to po nerkach.