Siedem

Siedem - Osiedlowy styl bycia lyrics

rate me

Nie ma takiej opcji w glowie, zeby skonczyc i dac spokoj

Ten rap jest dla ziomow nie dla przydupasow

Fakty dalej leca w miasto mimo uplywu czasu

I chuj, ze na kacu, co chce przewine, proste

Bo tu mam swoich ludzi i beton gdzie wyroslem

Widac postep ale w dziale procentow

Dziwek zajebanych w akcji, ktore wesza impotentow

Pusc to na osiedlu w klubie czy gdzies tam

Niech tan rap dzis poleci z waszych mieszkan

Niech ten rap lata od petli do petli

Bo to siedzi w nas tak jak gouda we krwi, ej

Nie gnij ziom jak masz zamiar tu pluc

Bo inaczej cie dopadne, do gardla wjebie noz

O znawcy kultury klik klikaja na forach

Kurwa pseudo-raperzy na spalonych mikrofonach

A ja zgram ten wokal jutro bedzie o nim glosno

Ta garstka ziomow znowu powie to mistrzostwo

Ta garstka ziomow co dzis stoi pod ta klatka

To dla was to robie, dzieki wam wierze, ze warto (sprawdz to)

[x2]

Osiedlowy styl bycia

Osiedlowy styl w bitach

Osiedlowy kodeks zycia

U nas po staremu, kurwa, nie pytaj co slychac

Nie dostana tej plyty w drugi obieg

Wleci pierwszy obieg, Empiki, a na sobie ekipy

Wiesz tu my mamy nasze plyty i projekt

Mamy graffiti, narkotyki i koncert

Ej, z reki do reki lap nasz nielegal

Sie przezegnaj jeden z drugim pedal

Niech zobaczy kurwa jaki rap rzadzi na murkach

To rap z podworka 20 lat juz nie gowniarz

Wez kurwa pogon dalej ten nielegal

Rap z osiedla, my tez lubimy sie najebac

A kiedy nasz ziomek ma problem

To pojdziemy za nim w ogien, czemu? - bo jest naszym ziomkem

Proste, na przypal opcje mamy spora liste

Taka, ze nie jeden by kurwa wymiekl, ale cii, o tym sie nie mowi

Zamien sie miejscami pewnie naszego zycia nie polubisz

Bo nasze zycie to plany, na ktore nie mamy, na ktore wciaz zbieramy

Ten kawalek bedzie latal w kazdym glosniku w tym miescie

U, Klemens wraca kilku sie zetnie konkretnie

[x2]

Osiedlowy styl bycia

Osiedlowy styl w bitach

Osiedlowy kodeks zycia

U nas po staremu, kurwa, nie pytaj co slychac

Aby miec na melanz czasem gonie towar

Zeby byc tu kims musze ciagle sie silowac

Brak perspektyw, by moc zaczac cos od nowa

Brat do gory glowa, przeciez mozna sie zmobilizowac

Jebac opinie, a lamusow punktowac

Bronic swego slowa, zyciowe cele realizowac

Zarabiam na siebie, bo przeciez praca to placa

Lecz nie zawsze sie oplaca taka jest kurwa racja

Zycie to hazard, tylko smierc jest pewna

Jeden raz wygrasz, a za to 10 przegrasz

Tylko sie nie zraz sprawdz prawdziwe przezycia

Osiedlowy styl bycia nie mamy nic do ukrycia

Rap z osiedla, styl zycia w bitach i tekstach

Nie oszczedzac sily zdzierac gardla na koncertach

Mamy swoj kodeks zycia paragrafy w naszych wersjach

Pasji nie odbierzesz trzymam w zacisnietych piesciach

Poczatki na tasmach PLN do czterech liter

[?] pierwszy wokal teraz zabytek

Teraz Fred teraz Siedem zaden z nas sie tu nie sprzedal

Chuj nie raperzy z metka na firmowych tandetach

Tu dzieciaki kradna zeby najebac sie za cos

Wiec jak uczyc tych dzieciakow skoro robie to samo

Ale wiem, ze mam ten rap teraz podkrecam na maksa

Wrzucam plyte, play sluchaj w jakim stylu Siedem wraca

Osiedlowy styl bycia

Osiedlowy styl w bitach

Osiedlowy kodeks zycia

U nas po staremu, kurwa, nie pytaj co slychac

Te struktury z zel-betonu to nie swiat szklanych domow

Nie spelnione obietnice kolejnych rzadow

Dzien po dniu, kalecza dzieci narodu pytasz o tempo

Tu, amfetamina wyznacza puls, luz

Lepiej sie kurwa nie spinac

Kolejna bitwa niczym brzytwa wiezi przecina

W klatkach THC klimat i smrod taniego wina

W piwnicach grudziadzki rap leci w glosnikach

Ktos zostanie tu na stale inny trzyma dystans

Ktos rozkreca tutaj handel inny korzysta z zycia

Z okna w krzykach wyplywa plytka retoryka

Taty alkoholika a to rezim nie polityka

Uksztaltowalo to nas w stu procentach

Tu ingeruje czas i wciaz wszystko zmienia

Niejeden gowniarz dzis wyrusza na melanz

Wiesz z browarem w rekach i towarem w kieszeniach

Lecz widac postep tez

Te twarze mimo zmartwien nie poddaja sie

To prywatne wygrane

Od osiedlowy styl bycia

Nie nadrobisz tego w tydzien, bo to czesc zycia

Wychodze na ulice i co widze? cala ta dzielnice

Moje szare bloki gdzie marzen potoki

Osiedle na zawsze one we mnie choc nie zawsze

Ja w nim, wiec podejmuje kroki

Ja i moje ziomki sklocic sie nie damy

Osiedlowy kodeks znamy

Tych co go lamia oczerniamy w tym momencie

Nie ma miejsca dla kum w tych szeregach

Bo to kurwa jest przegiecie, podnosza napiecie

Przez to psy zajezdzaja, przetrzepuja i puszczaja

Nie przepraszaja - takie zycie dobrze znamy

Swoich wspieramy, kazdy z nas przez ulice wychowany

Rap nasz nie dla wszystkich zrozumialy

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found