Pyskaty Skurwiel

Pyskaty Skurwiel - Bez Granic (Fokus, Malolat, £ona, Fu, Mes, Tomiko, Termanology, OSTR, Ero, Eldo) lyrics

rate me

Yeah, Termanology, The Returners on the beat.

Pyskaty:

Wlasnie tak, Pysk w pysk.

Dzis zabiore was wstecz do czasow, kiedy moglem wszystko.

I choc nie mialem beatu ani basu, starczyl beatbox.

Do czasow, gdy No Limit kojarzyl sie z disco

i gdy Volt jeszcze brzmial jak Pete Rock.

Gdy mielismy hip-hop, co mial nas zjednoczyc, nie zabic,

Choc mowil prawde prosto w oczy, nie zamienie jej na nic.

Ej, wrocmy do czasow, gdy bylismy nieznani.

Dzis znow swiat jest dla nas bez granic.

Fokus:

Mowisz: „Wrocmy do czasow, gdy bylismy nieznani”,

Tu dzis z ludzmi wracamy i mamy przed oczami sciany.

Ubrudzmy tagami je,

poruszamy sie z markerami jak HIP HaOPe kasetami,

Gdzie slonce zachodzace pomiedzy blokami,

dzien konczace, obiecujace jutro,

Spotkamy sie z ziomkami.

Wiesz, jak jest – MTV na VHS, w koncu wolni.

FKS 96 z pozdrowieniami.

Malolat:

Kiedys swiat byl bez granic, robilo sie szybko kwit,

Choc los byl na szali i wokol ten caly syf.

I mialem talent, by wjechac tu w kazdy beat,

To mi zostalo na trwale, forsa rozeszla sie w mig.

Dzis nie dbam tak o sos, choc w glowie mam jakies plany.

Nie, zeby zrobic sztos i znowu byc za kratami,

Wiec teraz pisze cos lub w roznych miastach gramy.

I to byl dobry krok, swiat znowu jest bez granic.

£ona:

Wrocmy do czasow bez granic.

To dni, zanim ten glos w nas zamilkl,

Co nas gnal w kraj, zeby grac za nic.

Do czasow, gdy wack emsi, nim z domu wylazl,

Juz wylaczal swoj mikrofon za namowa Ein Killa.

Chwila! I znowu w latach, kiedy mogles latac,

Bo akurat nadszedl przyplyw stylu albo chociaz Nagly Atak,

I za nic nie ufales zatrutym owocom.

Ej, wrocmy do czasow bez granic, bo jest po co.

Termanology:

We gotta use hip-hop, not abuse hip-hop,

Don’t confuse hip-hop with that fake shit.

We gotta love hip-hop, cause we does hip-hop

For the love to hip-hop, not for the paper.

Pyskaty:

Bo to jest nasz hip-hop, a nie wasz hip-hop,

Wy mylicie hip-hop z marnym szajsem.

Kochaj ten hip-hop, ciagle rob hip-hop,

Jesli kochasz hip-hop, a nie te kase.

Fu:

Pamietam pierwsze moje teksty na szkolnej lawce,

Yo! MTV Raps, pierwsze logo na mojej klatce,

Old schoolowe Grand Priksy mialem na pierwszej randce.

Czulem sie odpowiedzialny jak bramkarz przy bramce.

Teraz bez zadnych granic robie, co mi sie podoba,

Efektem tego jest to, ze czasem boli mnie glowa.

Granice sa, ale w innym tego slowa znaczeniu.

Genialnie lekcewaze je czasem jak mlody geniusz.

Ten Typ Mes:

Ordynuje skret kamer na dotad niepokazane.

Jak Bent Hamer przekraczam granice tematow,

lecz nie dobrego smaku.

Tozsamy styl zycia z kazda linijka.

Ide w miasto po inspiracje, nie czekam, az przyjda.

Nie ma granic miedzy mna a zebrzaca laska,

Mowie: „Pomoge ci, ty powiedz mi, co w twoim zyciu zaszlo?”

Maz ja leje, nie przytula lat niemal dziesiec,

¦ciskam ja i zegnam – nie ma granic w moim swiecie.

Tomiko:

Kiedy jest nowy temat i gra bas i beben,

To granic nie ma i to nie sciema jak strefa Schengen.

Jesli masz dosc, w granicach widzisz bezsens,

Uwolnij zlosc, aby zerwac ten wezel,

I chodz ze mna do mojej krainy za mna,

Gdzie rymy maja moc, na pewno wyschlo bagno,

Bo tu nawet w noc swieci sie swiatlo.

I nie ma granic, ziom, nie ma juz dawno.

Termanology:

We gotta use hip-hop, not abuse hip-hop,

Don’t confuse hip-hop with that fake shit.

We gotta love hip-hop, cause we does hip-hop

For the love to hip-hop, not for the paper.

Pyskaty:

Bo to jest nasz hip-hop, a nie wasz hip-hop,

Wy mylicie hip-hop z marnym szajsem.

Kochaj ten hip-hop, ciagle rob hip-hop,

Jesli kochasz hip-hop, a nie te kase.

Minelo kilka lat, lecz nie widze, by rap ledwo dyszal.

Uslyszal o nas ten swiat, w ktorym zyjemy do dzisiaj.

To cisza kaze nam grac, a nie zaden lans czy zysk,

To nasza nisza, w ktorej pchamy swoj glaz jak Syzyf.

I patrz, branza zaczyna miec juz astme – to slychac,

Respiratory zbedne, my dajemy jej oddychac.

Starczy kartka i pioro, choc nie walcze o pomnik,

Nie znam granic, a dla nich to zestaw do tracheotomii.

Wiesz…

Termanology:

The understanding the music and not abusing it,

Using it, does it to the communicate with the youth a bit.

Not for some stupid shit, by how much loot we get.

Yea, I love loot but, shit, that’s only like super senth.

The reason why we do this, cause we rap students,

Plus some a rap tudors, no need for the wack foolish.

Bullshit, four clips, spit and kill shit,

But I rather up-lift shit into the kill switch.

O.S.T.R.:

Sprawdz moj czas, co dzien to masz,

Bo chleb, co mam, to tlen.

Bo w nas, co sen, to strach.

I lek ot tak, bo gdzies ten szlak,

I tresc przez rap, i pech czy fart,

I grzech zna swiat, i plebs.

Niewazne, ile w nas swiatla,

Kazdy przysiegal nieraz nam,

Ze walka to farsa, nie start nasz.

Czy brac tak ten track?

Ja nie odczuwam granic.

Wierze w fach nasz, nie hajs, brat.

Termanology:

We gotta use hip-hop, not abuse hip-hop,

Don’t confuse hip-hop with that fake shit.

We gotta love hip-hop, cause we does hip-hop

For the love to hip-hop, not for the paper.

Pyskaty:

Bo to jest nasz hip-hop, a nie wasz hip-hop,

Wy mylicie hip-hop z marnym szajsem.

Kochaj ten hip-hop, ciagle rob hip-hop,

Jesli kochasz hip-hop, a nie te kase.

Ero:

Dwa, zero, jeden, zero, ziom, to nie wyniki meczu,

Cos czuje, ze to moj czas w trzecim tysiacleciu.

¦wiat dla mnie nie ma granic i na nim nie ma nic za nic.

U swoich mamy respekt, reszte bierzemy sami.

Sluchaj, przyszedlem po to, by wreszcie ta gra ruszyc,

Wiec gdy mowie: „Wylacz jezyk, a podglosnij uszy”,

Daje rap prosto z duszy i nigdy tego nie zmienie.

Muzyka nie zna granic, niech to gra w twoim systemie.

Eldo:

Ktos woli komfort od prawdy, to normalne,

Zwyczajne, chociaz chyba tez niewybaczalne.

Luz, bo separacja z tozsamoscia to cos powszechnego,

Ja nie umiem, bo wiem czego chce moje ego.

Rap gra, zycie utopione w faktach,

Bez strachu, nawet kiedy bomby spadaja na Bagdad.

Wolny ptak, wolne serce, spaceruje po ulicach.

Wyobraznia jedyna granica.

Pyskaty:

A wiec pakuje to w folie, naklejam znaczek i sle w eter.

To historie, ktorych nie uswiadczysz raczej pod sklepem.

Dzis stoje ponad tym swiatem, gdzies mam mete,

A euforie wiaz z rapem, nie jest od tabletek.

Daje ci zlepek tresci kilku waszmosciow,

Nie znamy granic, wierz mi, to zamach na wasz kosciol.

I choc ci sie poszczesci, nie zdolasz zlamac nas, gosciu.

Hip-hop da ci moc, jesli granic jak ja masz dosc juz…

~Podazam w swoja strone, nie ma odleglosci ani granic

Dzis nie przestaniemy isc swoja droga

Wiesz, nie jestesmy tu przez przypadek~

Pyskaty:

Bo to jest nasz hip-hop, a nie wasz hip-hop,

Wy mylicie hip-hop z marnym szajsem.

Kochaj ten hip-hop, ciagle rob hip-hop,

Jesli kochasz hip-hop, a nie te kase.

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found