£ona

£ona - Ballada o szlachetnym czorcie lyrics

rate me

ja spacerkiem do domu wracam po alei Piastow

zlota jesien! sprawdzam czy na taxi frut gdzies mam

zloty dziesiec... jestem spacer coz nie jest ze wszech miar

helmut zostal w domu bo ostatnio biadal na sprzeglo

zreszta, nie wypada jezdzic pod wplywem bedac

wiec ide coraz szybciej zebym tu nie wymarzl

az dochodze do placu sprzymierzonych, kiedys Lenina

i tu do radosci powod wspanialy jak tecza

nocny autobus mknie po rondzie i skreca

wiec ja niewiele myslac, i jeszcze mniej mogac

natychmiast rzucam sie za nim w beznadziejna pogon

rzecz w tym ze sa szanse ze go dostane

lecz gdy dobiegam don, on juz opuszcza przystanek

wiec zrezygnowany, z mysla o dalszym spacerze sie oswajam

i tu zaczynaja sie jaja!

bo z piskiem opon wywolujacym bol zebow

zatrzymuje sie przede mna oto lsniace BMW

zza przyciemnionej szyby lysy Dzorcz spoglada zlowrogo

mysle "Boze czyzbym dlugi mial u kogos?

komu jestem krewien?" trace nerwy w domyslach

"moze Webber? eee Webber by go raczej nie przyslal

wiec moze ktos wreszcie poczul sie dotkniety

wnioskiem wysnutym zrecznie z ktorejs mojej puenty

moze to juz czas ze znalezli mnie ci ktorym nie sprzyjam?

moze to bojowkarz Radia Maryja?"

a skadinad wiem ze oni nie bez wzajemnosci mnie nie lubia

lecz on rozwial moje watpliwosci mowiac:

"sam tak kiedys biegalem, bezskutecznie na ogol...

wskakuj, dogonimy ten autobus"

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found