Prokejtor - Masta kompresji lyrics
rate meMam az dziesiec minut by wsiasc bilet, fajki, zalozyc buty
Milej podrozy - glos na peronie, ja cos tam, ktos tam na telefonie
Troche biegiem i marzna dlonie, a cos zapalic, gdzies zadzwonic
Zdac raport z kolejnej sesji, kursy na dyplom miasta kompresji
I jeszcze pare takich ten tego jazd i rozkminie se czas
I jeszcze pare takich ten tego jazd i rozkminie se czas
Znalazlem sie w tym samym punkcie, co wczoraj
Kiedy w tryby mechanicznych racji, tych, co ponad
W tonach rewelacji ze swiata pomniejszych dokonan
Dzien dzisiejszy wyczekuje szansy w kolejnych odslonach
Przymus, czy nawyk? ludzie i ich blahe sprawy
Minus czas by zyc na luzie plus nowe obawy
To przymus, czy nawyk? stawieni miedzy ustawy
Zamowienie wczesniej z wlasnym terminem dostawy
Zawieszeni w czasie czasami tracimy zasieg
Toniemy? to raczej chory styl nie w klimacie
To raczej pogon za czyms bez wiekszych znaczen
Inaczej mowiac, chyba na tym trace
Za cel mam wkupic sie w konstruktywne daty
Lecz poki co to soba place na raty
Za cel mam spacer po nowe nauki
Z K-ce do bram krainy sztuki
I jeszcze pare takich ten tego jazd i rozkminie se czas
I jeszcze pare takich ten tego jazd i rozkminie se czas
Punkty znajomych na kretej drodze
O dobrej bibie, zlamanej nodze
Co tam Na Wspolnej, o plytkiej wodzie
I o strukturze drzemiacej w lodzie
Ten kto mnie zna wie, jestem nalogowcem
W nocnym do pani - Goldeny mocne
Tak minal miesiac, a pani na to, ze 6.80
PKP bilet do miejsca X w kasie przede mna osoby trzy
I bilet do, prosze zlotych 100
Kulam sie po chwilach w roznych miejscach
W roznych wersjach, przeroznych przekazow i przeslan
Kulam sie po czasie z roznych przyczyn
Z przyczyn wyzszych i tych przyczyn bedacych niczym
Przyczyn osadzonych pomiedzy miejscami
Pomiedzy osobami, z roznymi zegarami
Niczym osadzony pomiedzy swiatami
¦wiatem tych powolnych i tych, co ciagle przed nami
Da mi odetchnienie, przejscie w tworzenie
W kompresje ucieczka, by zazegnac pedzenie
Skacze by leciec w miejsce gdzie cisnienie
Wbrew potencjalom z czasem drzemie
I siedze tam, tam gram latami zamiast wskazowkami
Spowity falami, pomyslami, a nie terminami
Za nie daliby se uciac lapy dranie
I jeszcze pare takich ten tego jazd i rozkminie se czas
I jeszcze pare takich ten tego jazd i rozkminie se czas
Niby to wszystko tak oczywiste
Kwestia kto w koncu, wolniej czy szybciej
Ludzie i miejsca, sierpien czy luty
Ja, czy ty, madry czy glupi
Czy jeden Jet-Li, a moze Neo
Juz sie skonczylo, sie nie zaczelo
Dziesiec minut, nie wiem ja zdazylam
Juz dyplom w lapach trzymam
I jeszcze pare takich ten tego jazd i rozkminie se czas