Pompon

Pompon - Ballada o balkonie lyrics

rate me

Lecz nie jestem zbyt wesoly

Wada konstrukcyjna bloku

Powodem zdarzen natloku

O poranku w mej dzielnicy

Wielka pustka na ulicy

Tylko jakis lump szedl z pralka

Wtedy urwal mi sie balkon

Ref. Urwal sie i jest urwany

Balkon, balkon moj kochany

Urwal sie i juz nie wroci

Kto go kochal, ten zanuci

Wczoraj wyjechali starzy

Taki dzien sie dawno marzyl

Wiec zrobilem impre w chacie

Efekt impry to juz znacie

Na balkonie setka ludzi

Jeden pomysl ich rozbudzil

O polnocy tam skakano

Czemu wiec sie urwal rano

Ref.

Choc sie balkon szybko walil

Jeden widok sie utrwalil

W ten balkon jak w slup wpatrzony

Na ulicy stala ona

I chociaz niesmiala byla

We mnie sie zauroczyla

Moral z tego plynie plaski

Dzis na balkon sie rwie laski

O-o-o, o-o-o, o-o-o, je je je

O-o-o, o-o-o, o-o-o, urwal sie

Ref.

O-o-o, o-o-o, o-o-o, je je je

O-o-o, o-o-o, o-o-o, urwal sie

Balkonowy rap, balkonowy rap

Balkonowy rap, balkonowy rap

Balkonowy rap, raz dwa trzy

Spadajacy balkon spelnia sny

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found