PMD - Sila zycia lyrics
rate meChociaz sam nie wie nic
Wiem, kazdy chce byc madrzejszy niz jest
Lecz z mojej strony gest to wyciagnieta reka
Nawet wtedy kiedy fundament peka
O tych, co byli ze mna, bede pamietal
Z petla na szyi spedzalem swieta
Wielu skurwy***ow juz o tym nie pamieta
Jak sam bez sil nioslem sie na lekach
Wiem, bede zyl
To byla ma przysiega
Wtedy, co deprecha prowadzila mnie na cmentarz
Hulio wraca bez zadnych skrupulow
Nie odczuwam bolu, gdy ktos gra na ch**u
Bo przechodzilem przez to jak przez tory
Kiedy dwa pociagi jechaly w obie strony
Wez, powiedz czy masz ten stan
Kiedy sam idziesz tak myslac, ze to koniec
Tylko butelka pozwala Ci zapomniec
Nie chcesz o tym mowic, ale mozesz o tym wspomniec /x2
To jest ten dzien, gdy otwiera sie brzytwa
Ja walcze ze soba - nierowna bitwa
Ze swiadomoscia, ze nigdy jej nie wygram
Mimo tego mam otwarte skrzydla
I wciaz trzymam duzy dystans
Jestem jak waz, atakuje na mieliznach
Szybki jak prad, szybki jak blizna
To blad, jesli czlowiek wyzna swoj slaby punkt
Chyba racje przyznasz, ze to wroci z obcych ust
Przeciwko znow stoi mur
Ja go omijam, albo ide w tlum
Mam obcykany grunt, niewysluchany glos
(...) znow jestem zimny jak lod
Coz wbijam noz, bo ktoz jak nie ja
Czasem dotyka dna
Po to, by zrozumiec co znaczy sila zla
Wez, powiedz....
Gdzies na Czechowie w czteropietrowym bloku
Pije wode i wychodze z domu
Widocznie mam powod jak chcesz na to dowod
No to zatancz nad przepascia grobu
Kazdy czasem zapomina, ze ma rozum
Potem krata w oknie albo dozor
Jestem prosty, jak prosty jest sposob, by zje**c wszystko
I budowac z chaosu swoja rzeczywistosc
Do zlego szybko mozna przywyknac
Mozesz krzyknac, bloki to pochlona
I wszystko sie wyciszy
Radz sobie sam, bo nikt Ciebie nie slyszy
Ksiezycowa noc, a ja ide po ulicy
Do safari, bo mam niedopicie
I ciagle mnie smali
Puscily nerwy, ogien sie zapalil
Obudzone zlo, ktorym sam sie karmil
Wez, powiedz...