Miuosh - Zly lyrics
rate meNie miewalem dobrych dni
Ja od zawsze bylem zly
Zawsze tek mowili mi
Ja od zawsze bylem zly
Bo jak mialem
osiem lat to zajebalem pierwszy baton
I cole z lodowki ziom, bo bylo lato
Nie minela doba, widac ten styl
mi sie spodobal
I rozjebalem szybe sklepu z poniesiona strata
Dzis wciaz chce wiecej, bo nic mnie nie boli
Gdy na pociete rece wysypuje kilo soli
Wokol na ogol mowia, ze ten to paranoik
A ja czekam na szanse by kogos znow zapierdolic
Kto by pomyslal, studio to kiedys byla przystan
Mialem patent na rap, szanse by to wykorzystac
Umialem powstrzymac sie od tego gowna, utrzymac dystans
Teraz znow to trzyma mnie, sprowadza na wykoleiska
I znow budze sie i chce patrzec jak krew z niej tryska
Z tej ktora zgarnalem wczoraj na spokojnie, nie w piskach
Teraz dostanie cos za to, ze z niczym sie nie liczy
Oprocz tego zeby klienta podliczyc, dziwka
Ja od zawsze bylem zly
Nie miewalem dobrych dni
Ja od zawsze bylem zly
Zawsze tek mowili mi
Ja od zawsze bylem zly
[tylko tekstyhh.pl]
Gdy konczylem podstawowke juz nie dalo mi sie pomoc
Zamiast snic o duzych cyckach, snilem o pogrzebach ziomow
Mialem swoje male zoo, na ogrodku z tylu domu
Pelne trupow zwierzat zajebanych po kryjomu
Dzisiaj wciaz jest mi malo, a gdy przecinam cialo
Nie czuje bolu, tylko wobec tego swiata zalosc
Rodziny
z portfeli placza, ze sie nie nalezalo
A ja usmiecham sie, bo wiem, ze to bedzie trwalo
Kto by dal wiare, rap dal spokoju lat pare
Rece nie drzaly jak dawniej, gdy w nich mikrofon trzymalem
Jak ten dystans, do tych spraw o ktorych zapomnialem
Jednak dzis mam znow powod by zabic stlumiony talent
Ona dochodzi do siebie, wie ze cos nie tak z cialem
Mowilem, ze lubie ostro i nie zartowalem
Widzi, ze jej krew mieni sie jak brokat
A katem oka dostrzega ciala kolezanek, popatrz
Ja od zawsze bylem zly
Nie miewalem dobrych dni
Ja od zawsze bylem zly
Zawsze tek mowili mi
Ja od zawsze bylem zly
Gdzies tak w polowie liceum rozkrecilo sie na dobre
Uznalem, ze to nie ja, ale ten swiat ma ze mna problem
Poczulem ulge, choc powiesz, ze to okropne
Gdy obserwowalem pierwszy mojego autorstwa pogrzeb
Dzis rano przypomnialo to nawet mi sie
Gdy kawalkiem szkla uwalnialem schowana pod skora cisze
To dzielo, tak jak bys naswietlal na nowo klisze
Kiedys beda sie modlic o to bysmy w dzien spotkali sie
A pomyslec, ze wszystko konca bylo blisko
Kartki i mikrofon gasily we mnie zla igrzysko
Zaczalem potrzebowac tego na co mowisz bliskosc
Z nadzieja w sercu, a w oczach z iskra
Ta iskra zgasla, ona gasnie podobnie do niej
Pewnie by mnie udusila, gdyby jeszcze miala dlonie
Patrze tak na nia jak w pustce swego dechu tonie
I mowie, ze zostanie tu na zawsze, ze to koniec