Martin Lechowicz - Nawalony lyrics
rate meNie mam zony. Nie mam tez raka
Po co mi zona, skoro sa rzeczy
Lepsze - zwlaszcza dla Polaka
Kiedys kolega opowiadal
Jak wrocil z knajpy pozna noca
I zona krzyczy: byles na babach!
A on: w sumie moglem. Tylko po co?
Zamiast chodzic na panienki
Wole wina lyk z butelki
Zamiast szukac sobie zony
Wole chodzic nawalony
Mam kolezanke, magister biologii
Wie wszystko na temat pajeczakow
Czasem mi o nich opowiada
Kiedy ma przerwe na zmywaku
Wiec zamiast sie starac o tytul magistra
Robilem wszystko zeby sie nie dac
Bo jedni studiuja jakiegos robaka
A inni wola go zalewac
Zamiast badac pantofelki/Po co zwiedzac uniwerki
Wole wina lyk z butelki
Zamiast mnozyc jamochlony
Wole chodzic nawalony
A jeden ksiadz raz mowil kazanie:
Kto pije, Bog go skaze za to!
I nagle wstaje jakas dziewczyna
Wstaje i mowi: masz racje, tato
A jeden pastor kiedys powiedzial
Ze wino jest zle, grzeszne i niezdrowe
Pytam: a w co Jezus zmienil wode?
A on: w wino. Bezalkoholowe.
Po co chodzic na pasterki
Wole wina lyk z butelki
Niepotrzebne mi koscioly
Wole chodzic nawalony
Wino stworzyl Bog
By zwalalo z nog
Nawet ludzie calkiem prosci
Pija owoc winorosli