Kaliber 44

Kaliber 44 - Film lyrics

rate me

Tu sie wchodzi, naciska, oglada sie z bliska

Dzis wszystko, co daleko i blisko

Joka, foka, sroka

O.K., niewazne, kazdy tu ma jazde

Niech zgadne, ktos tu jest Magiem, naprawde

Dalej, po lewej rece, cudow wiecej

Predzej, zaraz sie zakrece

Pedze tam teraz

Kazdy z was moze juz wybierac

Kto nie chce zwiedzac - prosze czekac

Polegac na mnie warto, prosze bardzo

Za mna tu sie wchodzi, porusza, cisza

Dusza sie smieje (Ha ha)

Joka, kwoka, foka

O.K., niewazne, kazdy tu ma jazde, ja zawsze

Razem z moim pojazdem

I ja wiem, ze Lem, Lem jest fantasta

Pisze, ze przybysze sa zieloni jak ciasto kiwi

Dla mnie obrzydliwi

Zbyt wyrazni, halasliwi

Widze ich zbyt jasno i ciasno

Kiedy bede chcial - zgasna

To moja kabina, to moja machina

To moja dziedzina, zaczynaj

Oto ma wycieczka, MC do wewnatrz pudeleczka

Zaglebiam sie w struktury, budowli z tektury

Wtem, kontemplacji mej procesy

Zaklocaja zewnetrzne ekscesy pojazdem

Ktory zawraca kolo glowy

Jego kolorowy, to moj glowy

A glowy moj to, kolorowy jego glowy

Kolo zawraca, stoj! Daj spokoj

Myslenia toku nie prowokuj

Jeden moment, dluga chwila

Cos mnie tu gila i laskocze

Oto ma wycieczka, do wesolego miasteczka

Za rogiem, czeka na mnie smiechu beczka

Ha, ha - ciasteczka

Sa tak dobre, jak nigdzie indziej

A na miejscu pudeleczka

Wtem z impetem unosi, porywa

Diabelski mlyn, co przede mna odkrywa

Obrazy czy dzwieki, kontrastu razy do potegi

Szosty zmysl dziala dla umyslu i ciala

To boskie Olimpu rozkosze

£akoci, lakne i prosze

Gdy brak mi, tak bywa

Wtem z impetem w dol, porywa

Diabelski mlyn, co wszystko odkrywa

Oto ma wycieczka

Gdzie wypelnia sie karteczka

Jestem za, w dniu narodzin czlowieczka

Wedlug Johna Locke'a, znow pryska powloka

A na miejscu wesolego miasteczka

Stoja otworem podwoje

Gdzie pytajnikow roje

Troje przekroje

Ich badam

Nieujarzmiona moca, poznania wladam

Eureka! Unosi sie kolejna powieka

Co ciazy - to krazy C.Z.K.

Bo za pozno zobaczy to co widze ja

Oto ma wycieczka, do koncoweczki kawaleczka

O miejscu ktore bedzie Mekka

Cztery - cztery kolebka

To nie bajeczka

Bowiem istnieje kraina

Gdzie wszystko jest NAJ

Wiec zaczynaj

Glos daj.. Aaach... widze zloty brzegu piach

I mijajac kiscie lisci

Zapuszczam sie do iscie tajemnego swiata

Mam za soba swego brata

W liczbie dwa plus jeden

Jestem pewien, ze go znacie

Kto jest wrog, a kto przyjaciel?

Nie posiadzie, na tym ladzie

Takiej wiedzy, bo nie znane kategorie to

Wiec otwieram kolekcje

Poprosze o projekcje

Czujcie sie jak w domu

Komu ginu? Komu dymu?

Kiedy czas nastanie

Uslysze pukanie

W banie i przyplynie w minie

Ukojenie w moim filmie (A to co? Jak to?)

Przeciez bylo to tak dawno, ten swiat

Ktory, otaczal mnie banka, kolorowanka

Widze to wyraznie, trojkat prawdy mowi start

Jego jazda gasnie, nie na zawsze

Potem, wzlotem, bledem, zapedem, psim swedem

Przez szuflade pelna Marii

Rapowe katharsis, oczyszczona strona

Barwy tej kameleona

Coraz dalej, stale i wspaniale

Uslyszalem swoje zale

Ale, chyba bylo warto

Wiec lepiej spal to

Tasma sie kreci

Slysze nasze checi w pamieci

Wierci dziurki, od tej rurki

I - Krach, gdzie jest zloto, a gdzie piach

Jak na teraz odpowiedz jest w szesciu literach

Po bajerach

Ciazy, krazy igla wokol rowka

Az sklad sie wreszcie namysli

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found