Renata Zarebska - Teatr malzenski lyrics
rate meNajprawdziwsza komedio-tragedia,
Choc pod maska swe twarze skryjecie,
Wiem, kto role najlepsza odegra...
„Ty kretynko, ty idiotko,
Przeciez moglo byc tak slodko!
Ja ci w domu raj stworzylem
Nie palilem, malo pilem.
Zarabialem, jak umialem,
Na osobnym lozku spalem,
Zebys byl wypoczeta!
A ty chodzisz wciaz nadeta.
I udajesz wielka dame!
A koszule niewyprane!
Po teatrach ciagle chodzisz!
Jestes jak wystygly prodiz!
Tobie tylko kiecki w glowie!
Ja przez ciebie strace zdrowie!
Mozg ci rozmazal szminka,
Ty idiotko, ty kretynko!”
Najciekawsze sa zwykle wieczory,
Ciche zmierzchy jesienno-zimowe,
Kiedy chandry podchodza jak zmory,
By wiesc swoje rozmowy domowe.
„Ty idioto, ty kretynie,
Przeciez mialo byc jak w kinie!
Ja procz razowego chleba
Potrzebuje troche nieba,
Troche ciepla i blekitu,
A ty chrapiesz az do switu!
Przemeczony jestes praca?!
Czemu ci tak marnie placa?!
Moglbys ze mna porozmawiac!
Przestan glupka wciaz udawac!
Sciagnij ten tandetny krawat!
To juz dzisiaj trzecia kawa!
Czys ty huzar, czy atleta?
Na co w domu ci kobieta!
Wreszcie rzuce cie z ochota,
Ty kretynie, idioto!”
Maz i zona – namietni wrogowie,
Ktorzy w bitwie ostatniej nie zgina,
Chociaz noz czai sie w kazdym slowie,
Zamiast krwi lzy serdeczne poplyna!
„Ty wariatko!” „Ty becwale!
Kiedys bylo tak wspaniale...”
„Ty popsulas sama wszystko,
ty domowa terrorystko!”
„Ty fajtlapo, ty lebiego
przylozyles sie do tego!”
„Mam cie juz po dziurki w nosie!”
„Chcesz miec zone czy gosposie?!”
„Twoja wina!” „Twoja wina!”
„Ty zaczynasz!” „Ja zaczynam?”
„Wiec ostatni toast wzniesmy –
Za rozstanie!” „I czesc piesni!”
„Nie odejde – na zlosc tobie!”
„Wiesz, herbate moze zrobie...?”
„Ja cie przeciez kocham stale,
ty wariatko...” „Ty becwale...”