Jacek Kaczmarski

Jacek Kaczmarski - Zlota Kolekcja lyrics

rate me

To moja droga z piekła do piekła

W dł na złamanie karku gnam!

Nikt mnie nie trzyma, nikt nie prześwietla

Nie zrywa mostw, nie stawia bram!

Po grani! po grani!

Nad przepaścią bez łańcuchw, bez wahania!

Tu na trzeźwo diabli wezmą

Zdradzi mnie rozsądek - drań

W wilczy dł wspomnienia zmienią

Ostrą grań!

Po grani! Po grani! Po grani!

Tu mi drogi nie zastąpią pokonani!

Tylko łapią mnie za nogi,

Krzyczą - nie idź! Krzyczą - stań!

Ci, co w pł stanęli drogi

I zębami, pazurami kruszą grań!

To moja droga z piekła do piekła

W przepaść na łeb, na szyję skok!

Boskiej Komedii nowy przekład

I w pierwszy krąg mj pierwszy krok!

Tu do mnie! Tu do mnie!

Ruda chwyta mnie dziewczyna swymi dłońmi

I do końskiej grzywy wiąże

Szarpie grzywę - rumak rży!

Ona - co ci jest mj książe?

Szepce mi...

Do piekła! Do piekła! Do piekła!

Nie mam czasu na przejażdżki wiedźmo wściekła!

- Nie wiesz ty co cię tam czeka -

Mwi sine tocząc łzy

- Piekło też jest dla człowieka!

Nie strasz, nie kuś i odchodząc zabierz sny!

To moja droga z piekła do piekła

Wokł postaci bladych tłok

Koń mnie nad nimi unosi z lekka

I w drugi krąg kieruje krok!

Zesłani! Zesłani!

Naznaczeni, potępieni i sprzedani!

Co robicie w piekła sztolniach

Brodząc w błocie, depcąc ld!

Czy śmierć daje ludzi wolnych

Znw pod knut?

- To nie tak! To nie tak! To nie tak!

Nie użalaj się nad nami - tyś poeta!

Myśmy raju znieść nie mogli

Tu nasz żywioł, tu nasz dom!

Tu nie wejdą ludzie podli

Tutaj żaden nas nie zdziesiątkuje grom!

Pani bagien mokradeł i śnieżnych pl,

Rozpal w łaźni kamienie na biel!

Z ciał rozgrzanych niech się wytopi bl

Tatuaże weźmiemy na cel!

Bo na sercu, po lewej, tam Stalin drży,

Pot zalewa mu oczy i wąs!

Jego profil specjalnie tam kłuli my

Żeby słyszał jak serca się rwą!

To moja droga z piekła do piekła

Lampy naftowe wabią wzrok

Podmiejska chata, mała izdebka

I w trzeci krąg kieruję krok:

- Wchodź śmiało! Wchodź śmiało!

Nie wiem jak ci trafić tutaj się udało!

Ot jak raz samowar kipi, pij herbatę

Synu, pij!

Samogonu z nami wypij!

Zdrowy żyj!

Nam znośnie! Nam znośnie!

Tak żyjemy niewidocznie i bezgłośnie!

Pożyjemy i pomrzemy

Nie usłyszy o nas świat

A po śmierci wypijemy

Za przeżytych w dobrej wierze parę lat!

To moja droga z piekła do piekła

Miasto a w mieście przy bloku blok

Wciągam powietrze i chwiejny z lekka

Już w czwarty krąg kieruję krok!

Do cyrku! Do cyrku! Do kina!

Telewizor włączyć - bajka się zaczyna!

Mama w sklepie, tata w barze

Syn z pepeszy tnie aż gra!

Na pionierskiej chuście marzeń

Gwiazdę ma!

Na mecze! Na mecze! Na wiece!

Swoje znać, nie rzucać w oczy się bezpiece!

Sąsiad - owszem, wypić można

Lecz to sąsiad, brat - to brat

Jak świat światem do ostrożnych

Zwykł należeć i uśmiechać się ten świat!

To moja droga z piekła do piekła

Na scenie Hamlet, skłuty bok

Z ktrego właśnie krew wyciekła -

To w piąty krok kolejny krok!

O matko! O matko!

Jakże mogłaś jemu sprzedać się tak łatwo!

Wszak on męża twego zabił

Zgładzi mnie, splugawi tron

Zniszczy Danię, lud ograbi

Bijcie w dzwon!

Na trwogę! Na trwogę! Na trwogę!

Nie wybieraj między żądzą swą a Bogiem!

Pki czas naprawić błędy

Matko, nie rb tego - stj!

Cenzor z dziewiątego rzędu:

- Nie, w tej formie to nie może wcale pjść!

To moja droga z piekła do piekła

Piwo i wdka, koniak, grog,

Najlepszych z nas ostatnia Mekka

I w szsty krąg kolejny krok!

Na grze! Na grze! Na grze!

Chciałoby się żyć najpełniej i najdłużej!

O to warto się postarać!

To jest nałg, zrozum to!

Tam się żyje jak za cara!

I ot co!

Na dole, na dole, na dole

Szklanka wdki i razowy chleb na stole!

I my wszyscy, tam - i tutaj

Tłum rozdartych dusz na pł,

Po huśtawce mdłość i smutek

Choćbyś nawet co dzień walił głową w stł!

To moja droga z piekła do piekła

Z wolna zapada nade mną mrok

Więc biesw szpaler szlak mi oświetla

Bo w sidmy krąg kieruję krok!

Tam milczą i siedzą

I na moją twarz nie spojrzą - wszystko wiedzą

Siedzą, ale nie gadają

Mętny wzrok spod powiek lśni

Żują coś bo im wypadły

Dawno kły!

Więc stoję! Więc stoję! Więc stoję!

A przed nimi leży w teczce życie moje!

Nie czytają, nie pytają

Milczą, siedzą, kaszle ktoś

A za oknem werble grają

Znw parada, święto albo jeszcze coś...

I pojąłem co chcą za mną zrobić tu

I za gardło porywa mnie strach!

Koń mj zniknął a wy siedmiu kręgw tłum

Macie w oczach i w uszach piach!

Po mnie nikt nie wyciągnie okrutnych rąk

Mnie nie będą katować i strzyc!

Dla mnie mają tu jeszcze smy krąg!

smy krąg w ktrym nie ma już nic.

Pamiętajcie wy o mnie co sił! Co sił!

Choć przemknąłem przed wami jak cień!

Palcie w łaźni aż kamień się zmieni w pył -

Przecie&amp;#380; wrc&amp;#281;, gdy zacznie si&amp;#281; dzie&amp;#324;!<br />

<br />

Thanks to razvan

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found