D-bomb - Koniec lyrics
rate meto byl zwyczajny, sloneczny, cieply dzien
Chcielismy potem, chcielismy potem razem byc
ty snulas plany: na wieki juz razem my
Gorace usta twe obsypane w pocalunki
jak mroczne niebo gdy zapada zmierzch
Bylo tak dobrze, tak blisko bylo cialo twe
ja uwielbialem obok ciebie budzic sie
Jeszcze pamietam chwile kiedy ja i ty
w snieznej poscieli mocno przytulamy sie
Lecz nie wiem jak, co ,kiedy no i gdzie
w ktorym momencie zjawila ona sie
Ciebie nie bylo, wzywal cie rodzinny krag
a gdy wrocilas zastalas mnie razem z nia
Widzialem lzy ktore ranily takze mnie
i zimny glos co wciaz odpychal mnie...
Przepraszasz mnie za milosc ktora konczy sie
przepraszasz za zranione serce moje
Wiesz ze nigdy nie odzyskasz mnie
na zawsze juz beze mnie bedziesz ty.
Bieglem za toba, tak bardzo chcialem zlapac cie
powiedziec cos co moze przycmic chwile zle
Wbiegam na peron,nie widze ciebie nigdzie juz
pociag odjechal,rozmyly sie moje sny
Rozmyte sny, zburzony caly swiat
ja jestem sam i sama jestes ty gdzies tam
Patrze na niebo co kryje slodkie usta twe
ja nie zapomne, ja nie zapomne nigdy cie
Ogladam teraz nasze stare fotografie
wspomnieniem jestem w tych pieknych, slonecznych dniach
wszedzie dokola, dokola jeszcze zapach twoj
w bialej poscieli widze ciebie znow
Moze to chore ale zaluje ja
przepraszam ze zabralem ci twoj cenny czas
Wiem teraz ze nie godzien bylem ciebie
przepraszam ja, przepraszam dzis ciebie....