Horuz - Schematy lyrics
rate meLecz nie tak samo a posrod setek moich wersow
Miedzy swiatem moich marzen a tym chorym swiatem
Codziennych tych samych jednakowych zdarzen
Sam ze soba razem, jeszcze wczoraj osobno
Moje slowa tatuazem na psychice, w ktorej wolnosc
Zrobila swoje
Pokonywanie barier, ktorych coraz mniej sie boje
Co dzien w lustrze upewniam sie czy dobrze stoje
Krzycze ze jestem wolny i ze mam wlasne reguly
A przeciez odgrywam role, ktora nadano mi z gory
¦lepo wciaz powtarzam czyjes ograne schematy
W krainie nieskonczonych chwil spisanych na straty
Kiedys szukalem prawdy jak wiekszosc z was
W tej samej instytucji przeznaczonej dla mas
Nie znalazlem jej tam, ale takich samych ludzi
Ktorych juz nawet diabel prosi aby sumienie obudzic
Zostawiam to
Gotowy juz na wszystko zakladam kurtke
Aby z bezpiecznego pokladu rzucic sie za burte
Rzucam sie naprzeciw falom, chociaz nie umiem plywac
A kazda z nich ukradkiem odrobine tlenu we mnie wbija
Szepcza mi do ucha "nie umieraj mlodo"
A ja chetnie ich slucham z nadzieja, ze zyc mi pozwola
Calym soba stawiam opor, lecz nie widac tego
Czy to ja taki slaby czy to one takie silne
Wokol mnie wciaz ludzie, ktorzy pytaja: Dlaczego?
A ja odpowiadam cos w stylu ; milcze
Tone posrod fal mojej chorej wyobrazni
Ale zawsze wracam by w realiach sie nie zblaznic
Na poprawe szans zadnych, ale nie narzekam
Krok po kroku idealnie wypelniam ten schemat
Autobus za 5 minut, wiec ja znow w siebie uciekam....
.... Przyjechal, taki sam jak zawsze
A w nim ludzie, ktorych nie znam, ale co dzien na nich patrze
Takie same twarze, lecz tak samo inne
Oni mnie tak jak ja ich widze
Znow musze uciec brak we mnie aspiracji
By tworzyc z nimi grupe schematycznych wariacji
Zakladam sluchawki by w jednej chwili
Przeniesc sie do Detroit i poczuc sie jak w 8 mili
Kiedy caly swiat jest przeciwko Tobie i twym slowom
A najlepsze rymy siedza gdzies tam gleboko w glowie
Walka slowem w krainie przemocy i agresji
By argumentow z czasem nie zastapily piesci
Kiedy nie rodzina dla ciebie a ty ostoja dla niej
Gdy uczucie radosci laczy sie z okrutnym zalem
Wytrwale do celu
Wbrew wszystkim i wbrew wszystkiemu
Wbrew temu, co sie dzieje wokol
Bo gdzie jak nie w muzyce odnalezc mam spokoj
Upijam sie schematem dochodze do wnioskow
Cel? dotrzymywac sobie a nie innym kroku
Mam ochote stanac z boku i sie temu przygladac
Znalezc sposob bym zawsze dobieral odpowiednie slowa..
Zobacz ile wokol jest iluzji, w ktore wierze
Ile zludzen i nadziei czekajacych na spelnienie
Wiele osob zyje jakby czasu mieli wiecej
A przeciez nigdy nie wiesz, co cie czeka za zakretem
Zbyt duzo moich slow minelo sie z celem
Zbyt wielu zaufalem, przez co teraz sie mecze
Autobus szesc jeden dociera na petle ze mna w srodku
Zanim zapytasz odpowiem: nic nie jest w porzadku…
….Jestem w polowie a zaczynam od poczatku
Niczym tragiczny bohater dwu tysiecznego roku
Spokoj na mojej twarzy, ale spalam sie od srodka
Przed siebie podazam z nadzieja ze sie spotkam
Z samym soba, przerwe schemat wolnosci i podaze wlasna droga
Ta, po ktorej inni na szczescie isc nie moga
Ta, po ktorej nikt inny na pewno nie szedl
Przeciez juz po takiej chodze, ale i tak sie do niej spiesze
Schemat zdarzen zarowno tych samych jak codziennych
Pozwala mi marzyc, ze przestane byc im wierny
Bo gdzies musi byc ta odskocznia od reguly
Ktora pozwala milionom na chwile zadumy
Chce wejsc w nia calym swym mlodym umyslem
I oklamac wszystkich, ze wracam za chwilke
Chce sie oddalic od tych wszystkich nienormalnie zlych rzeczy
Ktorych musialem sluchac, do ktorych musialem sie zmuszac
Aby ufac i czuc sie bezpiecznym
Rozbieznosc od tematu tak sama jak zawsze
Ale jak mam pisac, kiedy pisac nie umiem wlasnie
Powiesz Horuz - wieczna melancholia
Ale takie moje mysli a za myslami podazam
Wyrwac sie stad to jedyna rzadza
I zdobyc w zyciu sposob, ktorego tak latwo nie oddam
Kazda wolna chwila spedzona nad kartka
Zamienia sie powoli w to, co inni nazywaja matnia
Gdy swiatla juz zgasna, usta wrzasna po raz ostatni
Po nocy jak zawsze wyjatkowo dla mnie ciemnej
Schemat rysowac zacznij…
…Po tym dniu pelnym roznic od dnia wczorajszego
Mam ochote sie spoznic na dzwonek dnia nastepnego
Przeciez te roznice nie zapadaja mi w pamiec
Tak mocno jak moje nastepne tutaj zdanie
Schemat mnie otacza jestem jego czescia
Zataczam kolejne zdania nie ustepujac starszym wersom
Wracam ze szkoly tak samo, jak co dzien
Slucham rapu calym soba, ktory nie jest teraz w modzie
Ci sami ludzie te same przystanki a ja ograniczony
Poddaje sie bez walki
Wokol mnie teatrzyk a w teatrzyku lalki
Na sznurkach podciagany czytam dialogi z kartki
Swojej roli wyuczony jestem na pamiec
Jednak czasem zawodze i wale glowa w sciane
Chce ja rozbic, isc sie za jej granice
Opuscic ta scene, ktora codziennie sie brzydze
Pokazac fakju publicznosci i dac upust swojej zlosci
Zlamac wszystkie reguly, jakie zlamac mozna
A nawet zlamac ich wiecej, jesli to mi sie spodoba
Naszla mnie ochota na robienie rapu
I rap robic bede wbrew calemu temu swiatu
Rap? Odskocznia od schematu…