Grabaz i Strachy Na Lachy

Grabaz i Strachy Na Lachy - Moralne salto lyrics

rate me

Patrzy sie na nia

Kiedy sklada na pol

Sukienke tania

Nie powie nic kiedy znow

Wlozy ja rano

Wszystko juz o niej wie

Tani stroz aniol

Drugi rok stoi tam

Za firanka

Nie wybaczy mu ze

On poszedl z tamta

Wylalo sie na stol

Moralne salto

Smutna historia ta

Z dominanta

Snow dziwnych ma piec

Jak palcow jej piec u dloni kazdej

¦ciera swoj usmiech ze starych zdjec

Jego usmiechu czesc

Glodne oczy nakarmi

Dobrze wie juz ze MY

Sie nie dzieli przez TRZY

Z mlodszymi kolezankami i

Jesli juz ktos dzis puka w jej drzwi

To z calych sil tylko

Przeciag trzaska zludzeniami

Mocniej wtuli sie w koc

W czarnej godzinie

Nie policzy tych lez

Zostaly w kinie

Pozegna ja dym ze swiec

Popiol w kominie

Z krzyza zszedl dzis w te noc

Nie bedzie przy niej

Ona coraz smielsza ma chec

I w kuchni palnik z gazem

Sama sobie wydaje sie tlem

i zycie jej puszcza sie plazem

Ona przeklina ten dzien

I siebie przed oltarzem

Nie pytaj mnie skad o tym wiem

Opowiem ci o tym innym razem...

Snow dziwnych jej piec

Jak palcow jest piec u dloni kazdej

¦ciera swoj usmiech ze starych zdjec

Jego usmiechu czesc

Glodne oczy nakarmi

Dobrze wie juz ze MY

Sie nie dzieli przez TRZY

Zwlaszcza z kolezankami

Jesli juz ktos dzis puka w jej drzwi

To z calych sil tylko

Przeciag trzaska zludzeniami

Nie fajnie jej z tym

nie pytaj czy jej fajnie

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found