Fenomen

Fenomen - Ludzie przeciwko ludziom lyrics

rate me

Ludzie przeciwko ludziom

To wszystko dziala jakby na zlosc

Sami sobie zycie burza

Przez glupote i zazdrosc

Ktos juz mowil o tym dawno

Jakby sumienia glos

Wiesz co,

To ludzie ludziom zgotowali ten los

Na przestrzeni lat

¦wiat sie zmienil

A ludzie na ziemi

Wciaz nie moga sie zmienic

I docenic samych siebie

Zamiast pomoc w potrzebie

Jeden drugiegio chce pograzyc

I za wszelka cene

Dazy by napelnic wlasna kieszen

Coraz wyzej pnie sie

Coraz wiecej chce za wieksza cene

A rozsadek i sumienie

Dawno poszly w zapomnienie

Dawno juz odeszly

Dawno temu

Jeden brat przeciw drugiemu

Tylko czemu

Tylko za co

Moze w piekle placa

Za to,

Za chciwosc i zazdrosc

Juz tego mam dosc

¦wiata ktory

Przez kolor skory

Mury miedzy ludzmi stawia

Nie chce sam swiata naprawiac

Nie chce, nie chce

Chce tylko pokazac

To co mowi moje serce

Mowic wiecej o nas samych

O tym jak sie zatracamy

W tym co chcemy

Z tym co mamy

Co bierzemy a co damy

W zamian

I zacznijmy sie nad soba zastanawiac

Wiec zacznijmy sie nad soba zastanawiac

Ref. Ludzie przeciwko ludziom.. x2

Zyjesz w miescie

Oddychasz tym samym powietrzem

Co tysiace ludzi

Ktorych laczy to samo miejsce

Ta sama przestrzen

Tu szarosc ulic

Bloki, beda wieczne

Co sie ludzisz

Nie obudzisz sie w raju

Zrozum to wreszcie

W tym kraju jest za wczesnie

Na zmiany

To zobacz,

Na lepsze mozna cos zmienic

Wtedy gdy zaczniesz probowac

To zrobic

Nie ma tak lekko

Samo nic nigdy nie przychodzi

Widzisz,

Wielu tu chodzi

Ktorych mijasz na ulicy

Czas bys widzial przyjaciol

A tu sa sami przeciwnicy

Sami wrogo nastawieni

Sami, to nie ma granic

Bo czy normalna jest opcja

Ze sami siebie zabijamy

Popatrz,

Czy widzisz tepa

Obojetnosc w oczach wszystkich

Zamiast sobie pomagac

Walcza ze soba o zyski

O pieniadz

Nikt nie mysli glowa

Sercem, dusza

Takie zero

Wszyscy tylko sie szprycuja

Klamstwem jak narkoman chemia

Dosyc,

Nie mozna znosic tego dluzej

Dosyc kurwa,

To nienawisc

A milosc w roli

Chlamu, bubla

Co jest,

Czy sam tu stoje

Czy moze slepy jestem

Moze zawracam dupe

Bo mam taka skromna sugestie

Zeby wyciagnac lekcje z zycia

Zeby nie zmarnowac

Zeby w koncu zaczac myslec

I nawzajem sie szanowac

Co,

Ref. Ludzie przeciwko ludziom... x2

Chcialbym zeby kazdy

Wraz ze mna byl szczesliwy

Zeby prawda plynela z ust

A nic co na niby

Nie ma miejsca

Prosto w oczy slodkie slowa

A na plecy przeklenstwa

To wymowa, to mowa ludzka

Dosc mam tego swiata

Jak z odbicia z lustra

Wszystko jest dokladnie odwrotnie

Trzymasz prawa reke w gorze

Lewa widza przechodnie

Podasz komus dlon by wstal

Jak wstanie to cie kopnie

Ty bedziesz stal tylem

Nie powiesz, ze sie mylilem

Nie powiesz tak nie

Zycie nie jest lekkie

Czasami slodko pachnie

Przeciez to przykimasz

Sam wiesz jak jest

Przyjaciel cie wydymal

Powiesz tak nie

Nie bylo jak ten typ nawinal

Zawisc,

Ludzka nienawisc

Poprosisz o przysluge

Nie ma sprawy

A pozniej uslyszysz

Setki razy

Wypomnienie

Taka wlasnie placisz cene

Nic za friko

Nic za darmo

Od nikogo

Dzis od przyjaciol

Mozesz dostac tyle

Ile dales swoim wrogom

Pieniadze logo

Wiec placisz bezcen

Za kazde dobre slowo

Czy tak powinno byc

To nie boli

Rusz glowa

Naucz sie wsrod ludzi zyc

I byc soba

Ref. Ludzie przeciwko ludziom... x2

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found