Endefis

Endefis - Nas nie uda Ci sie zlamac lyrics

rate me

Dla was rece ze srodkowym palcem w podziece [x2]

Kazdy ma chwile dobrze pamietam

Po czesci dzieki temu dalej zyje nie pekam

Pomijajac wydawnicze piekla jak uklady

Tysiac jeszcze spraw sen z powiek spedza

Wtedy nie bardzo mi sie chcialo jestem szczery

Przez chwile omamiony zmiana

Nie liczylem na monety nawet

Byle wydac sie udalo

Niestety u gosci temperament zawazyl

Bo ile mozna czekac kurwa powiedz ile

A ile razy mozna zmieniac studio

Dobra koniec tematu w dwoch slowach bylo trudno

Do tego uzaleznienia znam to gowno

A teraz moge powiedziec

Po wybojach czas na droge rowna

Bogatszy w wiedze w doswiadczenia

Choc dalej watpie naturalne jest zwatpienie

Ale jak slyszysz nie zlamaly mnie te perypetie

Nagrywamy druga plyte nareszcie w koncu

Gdy myslac o plazy w sloncu Karaibach

Znow o tym co jest i na oczy widac

Nas nie zlamiesz Endefis druga plyta

Chcecie wiecej to macie wiecej

Dla was rece ze srodkowym palcem w podziece [x4]

Czasem sam watpie w rap i w to co robimy razem

Nie chce tak myslec ale nie potrafie czasem

Nie raz myslalem ze juz koniec z rapem

Ze nie ma sensu dalej isc bo swiat przyspieszyl

A my w nim pogubilismy szanse

„Chlopak nie lam sie” oni mowili prawde

Dzisiaj w to wierze a wtedy nie wierzylem wcale

Ze bedziesz sluchal

Jak zwyklym ludziom w zyciu sie moze udac

Jezeli chca i pragna

I przekonani sa ze warto cos poswiecic

W zamian my poswiecilismy dla was

I dzis robimy halas w waszych miastach sluchaj

Teraz jestesmy tutaj choc droga nie byla prosta

Jakis czas temu pierwszy kompakt

O tym co na oczy widzi cala Polska

Wiesz ta plyta byla jak spelniony sen

Bylo w niej tyle uczuc i tyle prawdy

Tyle lez tyle nas samych tyle pracy

Ktora chcieli zniszczyc chcac nas zatrzymac

Przed zabijaniem ciszy

Dla was po raz ostatni powtorzymy naraz

Nigdy nigdy nie uda nas sie zlamac sluchaj

Tak wlasnie tak

Chcecie wiecej to macie wiecej

Dla was rece ze srodkowym palcem w podziece [x4]

Zabijasz czas a ja z pasja rap gram

Nie wierze w twoj swiat bo to jest skandal

Takich jak ty wady uwydatniam

Ide ta droga bo jest tego warta

Czujnosc usypia stabilizacja

Wbrew wlasnej woli zyc to profanacja

Chca upuscic krwi ja sie nie dam

Przetrwam to zasad nigdy nie sprzedam

Niesmiertelne slowo moje

Czuje niedosyt twardo stoje

Mimo trudu glodu paranoi

Serce bije a rap je koi

Nie zagluszysz mnie nie zniechecisz

Niech to na dobre utkwi w pamieci

Jestem pewien ze nie skrewie

Ide dalej ku potrzebie

Chcecie wiecej to macie wiecej

Dla was rece ze srodkowym palcem w podziece [x4]

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found