Elzbieta Jodlowska

Elzbieta Jodlowska - Giczoly lyrics

rate me

Znowu bedzie miec bachora,

Siostra poszla na nieszpory,

Bo jest taka religijna.

Nieraz zal mi mojej mamy,

Slona lza mi z oka splywa,

Wtedy sobie giczolami,

Giczolami sobie kiwam.

Tata znowu siedzi w mamrze

Za kawaly na Bielanach,

Jego wredna pinda takze,

Tak z nich dobrana para.

Czy mu zle tam, ja nie powiem –

Zrec dostaje, odpoczywa,

A ja sobie giczolami,

Giczolami sobie kiwam.

Jakis typ w niebieskim szalu

Przypial do mnie sie w sobote,

Zalazl za mna na Ochote...

- Mala, moze chcesz zarobic?

Ja mu na to odpowiadam:

„Nigdy tego nie robilam,

Tylko czasem giczolami,

Giczolami sobie kiwam.”

Jozia mowi – „Glupias, Maniu,

Zes faceta tak splawila,

Stalabys sie wielka dama

I w salonach bys bawila...”

Ja jej na to – „Glupias, Jozka!

Ja w salonach tak jak w grobie!

Tam nie moge giczolami,

Giczolami kiwac sobie.”

Czasem mysle w nocnej porze,

Co sie z mym Emilem dzieje,

Powiesili go juz moze?

Byl alfonsem i zlodziejem...

¦wit sie budzi za oknami,

Szubienica stoi krzywa,

A on sobie giczolami,

Giczolami sobie kiwa...

Kiwa... kiwa...

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found