Eks

Eks - Co cie nie zabije lyrics

rate me

Nie widzisz mnie mimo, ze znow na mnie patrzysz

Tak czesto Cie widze i nie moge zrozumiec

Czemu jestem Ci obcy, czy Ty juz nic nie czujesz?

Za to ja czuje chlod jakbym nie mial nikogo

Wczoraj bylismy razem, dzisiaj tak byc nie moglo

Wczoraj byl wielki bal, dzisiaj przyszedl rachunek

Chcialem byc bohaterem, nie wiedzialem ze umre

chcialem zyc jak najlepiej, a to bylo za trudne

i choc bylem slepy, to teraz to widze

umarlem by dostac to drugie zycie

caly ten bol, cierpienie i krzyki

gdyby nie ten krzyz, dzisiaj bylbym nikim

Moglbym siasc i narzekac, mowic „to nie ma sensu”

rzucic ten rap, rzucic pisanie tekstow

Moglbym odejsc, zostawic to i nigdy nie wracac

zwyczajnie sie poddac i przestac Cie blagac

Jednak ciagle w cos wierze

wierze, ze na mnie czekasz

Czasem czuje Cie blisko

czuje jak sie usmiechasz

Wtedy placze tak bardzo, ze nie moge przestac

Zaluje tych wszystkich nieporozumien

Chce byc Twoim uczniem ale czasem nie umiem

Przychodza znow mysli, ze Ciebie tam nie ma

i znowu ten bol, znowu kolejna bariera

brakuje mi sil, mimo tego uderzam

bo kiedy robie to z wiara, to zawsze zwyciezam

Nie moge sie odkochac

Ciagle kocham to zycie

Kocham wylewac te lzy na ulice

Kocham ten bol, wtedy czuje ze zyje

Wiesz, placze z nadzieja, ze kiedys to minie

Spojrz mi gleboko w oczy i powiedz co widzisz

Tyle nieprzespanych nocy a spokoju ani chwili

Nazywali sie prawdziwi, teraz widzisz ich oblicze

Cierpienie, wyzysk czujesz patrzac mi w zrenice

Kocham swoje zycie, choc to milosc platoniczna

Do wielu spraw trzymam dystans, musze przyznac

Prawda jest przykra, przyjalem to z gniewem

Bol pobudza cierpienie, tworzac jeden element

Mam zal do siebie, jednak biore to na barki

Nie zostawie prawdy

wierze w zycie, bede walczyl

Nawet jak wroce na tarczy, swoje zycie wygram

Wygram, nawet jesli podetniesz mi skrzydla

wytrwam na pewno, ja w to wierze

choc to walka o przegrana

o cierpienie z cierpieniem

Znam lzy rozpaczy, lecz nie obca jest mi radosc

ze nowy sens, kiedy budze sie rano

Mimo ze ide pod wiatr, to ide do przodu

Mam rap, mam pasje

to najlepszy tego dowod

Znam te wartosci, chwytam dzien, carpe diem

Kocham ten bol, poniewaz jest czescia mnie

Co cie nie zabije, to cie wzmocni

Wiec dalej nies krzyz

az to wszystko sie skonczy

Ty wierzysz w to zycie?

Ja wierze w to drugie

I wiem, ze codziennie przechodze ta probe

Wiesz, sa takie chwile, ze nie daje rady

Ale mowia mi ludzie, ze mam z „Gora” uklady

I modle sie wtedy, i prosze o sile

I nigdy mi nie brak jej odkad prosilem

Poswiec mi chwile gdy zostane w tyle

Juz kiedys tam bylem, bezpowrotny bilet

na zycie bez bolu, bez zbednych potkniec

Niczym jest wtedy to, co tutaj jest dobre

co madre, prawdziwe

Tam slabosc ma sile

Ja tak to widze, cale te zycie

To bol mnie kreowal

Bog jest mi swiadkiem

Bol zrodzil te milosc, nienawisc i prawde

Nie moge sie odkochac

Ciagle kocham to zycie

Kocham wylewac te lzy na ulice

Kocham ten bol, wtedy czuje ze zyje

Wiesz, placze z nadzieja, ze kiedys to minie

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found