D.S.K.R

D.S.K.R - Gdzie to lyrics

rate me

miasto przystanek start to poranek niepokoja sprawy nie pozalatwiane jestes ich wiezniem w ciaglym poscigu bola juz miesnie gdzie poszlo szczescie wciaz o tym myslisz gdzie przyjaciele dawni i przyszli meczy samotnosc pieniadz narusza godnosc zero honoru moralnosc niknie juz z dawnego forum pora na ciebie wlasnie juz przyszla ciemna dzielnica a kiedys krysztal masz do wyboru zyc w ciaglym biegu albo przystanac do rosnacego przegranego szeregu nikt tu nie czeka bez sentymentu nie ma tu czasu na wspominanie pamietnych momentow swiat bez przekretow sami sie utopia wiek mlodych spada zyjacych tylko konopia swiat bez oszustwa jest niemozliwy nie ma zyczliwosci kazdy jest chciwy czlowiek prawdziwy to juz wspomnienie metamorfoza obiega ziemie jeden cel powstal widze to codziennie na kazdym kroku o kazdej porze niech to sie skonczy tylko o to prosze i inna droga podarze w innym kierunku by przed oczami miec cos wiecej niz tylko szare syfy kolejnego kwitu i rachunku

Gdzie to co kiedys tutaj bylo gdzie to co tu wszystko sie zmienilo gdzie to co kiedys tu iskrzylo tego nie ma w szczescie swiat zwatpilo X2

w okolo cisza slyszalne tylko bicie wlasnego serca to wszystko juz nie to samo nowy dzien w tym przekonaniu Cie utwierdza czesto nie mozna spelnic wlasnych ambicji bo za malo czasu brak warunkow ciezko o dostep do gry na wyzszej pozycji przed wlasnymi przyjaciolmi wymuszona dyskrecja dzien i noc to bezustanna lekcja i tak bez konca ciagle zdobywanie swiadomosci nie to co kiedys bylo gdzie te wszystkie wartosci start zaczal sie poscig bez litosci ludzka zyczliwosc na co dzien nie spotykana nie widziana ziemia obiecana wie zaufanie przyjazn pomoc i wzajemne wsparcie chcesz cos w menu wystawisz reke dostajesz cios w plecy na samym starcie kazdy dla kazdego potencjalnym konkurentem spojrzenia i gesty ludzkie pozornie w niebo wziete zeby tylko cos zyskac przyklejone usmiechy na rzuchwianych zawiasach pekaja lozyska intencja nieczysta egzystencja przezroczysta bez barwy i wyrazu nie to co kiedys tu iskrzylo w codziennosci tamtych czasow

Gdzie to co kiedys tutaj bylo gdzie to co tu wszystko sie zmienilo gdzie to co kiedys tu iskrzylo tego nie ma w szczescie swiat zwatpilo X2

poranna kawa jest spokoju oaza chwila wytchnienia dopoki wskazowki zegara ludzi nie traca niech wskaza przykre obrazy od slonca wschodu do zachodu to nie to co kiedys na to nie brakuje mi dowodow liczne samosady monotonne rutyna te same obrazy ta sama jazda jak szlak na kolejowych szynach od stacji do stacji i z powrotem czlowiek staje sie robotem nakreconym mechanizmem na sercu widac Blizne nie ma miejsca na uczucia co dzien bezkres tych samych czynnosci ta sama guma do przezucia wspolczucia no chociaz troche malo kto okazuje zamkniety w swych wlasnych scianach swoj prawdziwy wizerunek maskuje nie ma czasu na wspomnienia poukladanie wlasnych mysli i rozwazan zyciowych nie do przeskoczenia spokoju mniej niz zero egzystencja poddana postepu sterom kiedys czlowiekowi nerwy puszcza i lza wspomnienia po policzku splynie przypomnij sobie swoje wlasne imie i to co kiedys w jego sercu zylo zada sobie pytanie czy w szczescie swiat zwatpilo

Gdzie to co kiedys tutaj bylo gdzie to co tu wszystko sie zmienilo gdzie to co kiedys tu iskrzylo tego nie ma w szczescie swiat zwatpilo X4

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found