Czlowien - Czlowiek z krwi i kosci lyrics
rate mezlepek wszystkich emocji podlozonych jak ogien
mam tu tyle emocji, ze nie ukryje za szyba
na bitach gosci, ale tych ktorych znam na zywo
wspieraj mnie albo pusc moja dlon i odejdz
zetrzyj kurz z tej plyty albo wylecz fobie
wbijaj noz, ale wiedz ze dam rade sie podniesc
wrocic tu i od nowa stawiac mury na sobie
zyje wolny bez opcji zeby sie zagubic
bo jak Bog realizuje plan wobec ludzi
wiesz, ze nigdy nie odmowie Ci pomocy jak spytasz
nawet gdybys potrzebowal mnie w nocy i byl dla mnie obcy
wybacz, boje sie tylko o Ciebie
bo widze to wnetrze co jest slodsew niz Wedel
i nie dotykam co nie jest moje stary
nawet gdy bylo tu wczesniej bo stare zasady
jesli chodzi o respekt niekoniecznie o przyjazn
to bylby tu wojtas gdyby zaczal nawijac
omijam zle okolicznosci, albo nosze je w sobie
daje im wolnosc, ale za to moga sciac mi glowe
Nigdy we mnie nie watpi, nawet jesli zawiodlem
mowie, ze nieswiadomie to przezyjemy odwrotnie
jak oni chce ja sciskac i trzymac w objeciach
bo zyjac by umrzec, chce umierac ze szczescia
jak leze tu w czesciach na kanapie i gadam
szukam serca do bitu ktory by to poskladal
nadal wierze w Rap, i ze cos tu zmienie
choc moj demon mi wmawia, ze to bledne myslenie
nawet nie moge uciec jak wchlania mnie wyscig
i sklania mi mysli do przekonania ich wszystkich
ze Bog wie o wszystkim i rzeczywistosc buduje
to dla bliskich zle bo nas czas oszukuje
czasc zamiesc smieci i posprzatac w glowie
to nie on tak leci to dorosnij czlowiek
mam ten glosnik w sobie, szepcze im czule slowka
i tyle zalu w tej dobie ze jest mokra wskazowka
hajs, ostatnia rzecz jakze tu wazna
to w kantorze banknoty zamieniamy na klamstwa
jestem oddechem miasta wiesz ze zanim tu stane
czlowiek z krwi i kosci to nieodwracalne
Tak jak krew ten los plynie w zylach od wiekow
a na tylach psychiki glos pragnie rozlewu
ma korzenie szlacheckie jak przodkowie na melanz
powiedz co by zrobili gdyby wpadli tu teraz
agresja tylko jesli mi wypadna dwie szostki
trzecia bedzie za milosc jesli tylko ja ruszysz
nim sie skruszy ekipa bo czasy nas gonia
spadnie na nich plyta moja duma i honor jak co noc chwytam
tu zycie za buty w snach widze twarze nieruchome jak kukly
miedzy nami pomost tylko ja jestem smutny
szczescie to jest owoc ale falszem zatruty
co mnie wzmacnia to wiara pogon za marzeniem
oddala sie zamiast blizej za kazdym rokiem na scenie
pozwala rozwijac sie, ale wymaga poswiecen
jak tlen juz nie wroci nigdy w to samo miejsce
dzien, miesiac, rok pozostana nieznane
jestesmy przeciez podobni, zlepek wad i zalet
smierc dosiegnie nas wiec nie pytam sie o nia
chodz jak spojrzy mi w twarz to zaplace jej slono