Chlopaki z Szarego tlumu - Chwila odprezenia lyrics
rate me[x2]
Chwila odprezenia, przeciez w zyciu nie jest latwo
Moje dziewcze chce potanczyc, co ma leciec? przeciez nie hardcore
O, o, sprawdz ten, sprawdz to
Nie tancze przy ludziach jak jest zapalone swiatlo
Trzeba cos napisac imprezowego, nie?
Trzeba cos napisac bardzo rytmicznego, nie?
Zastanowcie sie, no to zastanowilismy sie
Kawalek dla ciebie, ciebie by sie sprawdzic na parkiecie
Zbierzmy sie z dziewczynami wieczorem, wypijemy cos
Dzisiaj usmiech od ucha do ucha wlasnie tobie na zlosc
Nie chciales naszego towarzystwa to pod drzwiami prrros
My z cala ta ekipa teraz tworzymy jednosc
Wiesz co znaczy trafiac w sedno, z kompaktu piec minut relaksu
Teksty o zwyklych rzeczach, siadaj, miare masz tu
Zwykle rozmowy
o codziennych problemach, smutkach, uciechach
O pracy, szkole, studiach i o wieczornych grzechach
Na co czekasz? az do stolu cie zaprosza?
Nie naleze do osob, ktore z czymkolwiek sie obnosza, woza
Wierze, naznaczony reka Boza, srodkowy palec tym co groza
Ci co narzekaja na warunki niech sobie lepsze stworza
Zabawa doskonala procentami zakrapiana
Idziemy w poszukiwaniu imprezy nie swietego Graala
Tylko bez przebojow Tarkana, bo DJ'ka bedzie rozjebana
£abedz, ja na chce na hip-hop party
Dobra muza z radia samochodowego grana
Ten snieg ... pada na nas
Za duzo dzisiaj bylo juz wypite za nas
Na lewa noge za nas, na prawa noge za nas
W lokalu wypije piwa oczywiscie mala za nas
To nie klika pieniedzmi i kontaktami powiazana
Zwykla codziennosc pokazana imprezami rozmawiana
Znowu zobacza mnie na miescie, plotka bedzie przekazana
Caly bol w moim zyciu goi sie powoli jak po pradzie rana
Koniec pierwszej zwrotki, nara
[x2]
Chwila odprezenia, przeciez w zyciu nie jest latwo
Moje dziewcze chce potanczyc, co ma leciec? przeciez nie hardcore
O, o, sprawdz ten, sprawdz to
Nie tancze przy ludziach jak jest zapalone swiatlo
Pobudka...
Nagle zrobilo sie ciemno, wylaczyli wszedzie prad
Jebnal jakis chyba transformator
Stoje posrodku, nagle blysk, blysk, trzask, trzask
Ah, zaczyna sie od nowa
Jakas dupa kreci dupa, ej, malenka jestes wyjatkowa
Do tanca erotycznego gotowa
Lukasz na mnie, czy wygladam, pieknie, ladnie?
Nie, nie, nie... o co chodzi?
Problem rodzi nie szkodzi, jakis nadziany frajer podchodzi
W reku kluczyki od BM'ki, garniturowe spodenki
Az sie prosi, na czole wypisane - jebnij mi
Cos nawinal, naiwna pizde zawinal...
Sluchaj, sluchaj
Milosci nie chcialas, pieniadze wolalas
Dopiero jak zajebal ci w ryj - otrzezwialas
A mnie grill, piekny stan ja nowojorski klip
£adnych dupek tu brakuje, ale slychac dobry bit
Zaden shit, zaden mig mnie nie dogoni, nie
Stoje tu twardo tak jak stoja oni
Dobry rap sie obroni, w to wierze ja
W to wierzy cala ekipa CZST
Zadna lipa, zadna cipa tego nie zmieni, nie
Zaden jebany amator nie popsuje korzeni, nie
Nie, nie, nie, nie, zdrowko za CZST'ciakow wypije
[x2]
Chwila odprezenia, przeciez w zyciu nie jest latwo
Moje dziewcze chce potanczyc, co ma leciec? przeciez nie hardcore
O, o, sprawdz ten, sprawdz to
Nie tancze przy ludziach jak jest zapalone swiatlo
Badz najebany na imprezie w szalonym tancu, wiec jestem
Zobacze, skocze po browara, kto korzysta, woda, dawaj pyska
On to zna, ze mna dziewczyna ma
Na parkiecie przy zgaszonym swietle, swietnie
Dla dobrego zachowania z podziwem
Zawstydzony, bo sytuacja nieodpowiednia
A ty hulaj, bo zabawa przednia
Dosc, wychodzimy, sam syf, burdel wszedzie
Wbijamy sie do taxowki, znajdziemy inne, lepsze miejsce
Domowki, slyszalem kilka tej nocy, w pamieci numer znam, dzwonie
Spoko, najebany, jak wesole jest to miejsce
Ale chata, cicho, spokojnie, puk, puk, otworzone drzwi
Wchodzimy, na przywitanie drink, o dzieki, tylko czysta
Ludnosci ze czterysta, no chwila, przeciez pomylka
Potrojnie widze schody na gore, balkon, wchodze i sie brzydze
To taki luksus, gorszego syfu nie widzialem, narzygane
Juz trzezwieje, na oczy przejrzalem, ludzi jakos malo
Na taxe w chuj wydalem, spadamy, droga wolna
Jeszcze strzal w ryj, odchodna, miara do dna
I z kolesiem bryka ciemna, z ma muzyka
Glosnik rozpiedala bas, rozpierdala nas, gaz do dechy, gaz
Dzwoni telefon
, siema, juz wiem gdzie jechac, gdzie?
Tam gdzie potrzeba wysiadamy, lokum pelne, mordy ucieszone
Dyskoteka, rozowe swiatelka, troche wkurwia mnie atmosferka
Noc bedzie pamietna, przyjaciele zalani browarem
Najlepsza komedia to te powroty nad ranem...
Pobodka...