Bezimienni - Moglbym Ci opowiedziec (feat. Sokol) lyrics
rate mei o tym, ze wszystko mozna zaczac od nowa
o ludziach obludnych az do szpiku kosci
ze nie tylko slabi przejawiaja gest litosci
o tym, ze ci najtwardsi nie placza
chyba nie jestem jednym z nich - lzami za porazki place
moglbym opowiedziec o slabych charakterach
o ludziach co sami czuja sie ponizej zera
jak ciezko jest bagaz zlych doswiadczen zrzucic
jak latwiej zamiast zla nadziei klode w nogi rzucic
o tym, ze czasem warto isc w przyszlosc po wodzie
wiesz, cud zdarzyc sie moze
o ludziach co szukaja milosci w ladnych buzkach
rzadko patrza w serce, a to jest zgubne w skutkach
jak znajdziesz prawdziwa milosc musisz pielegnowac
czlowiek nie automat, nie da sie przeinstalowac
choc sa slabe charaktery na wplywy podatne
lecz co ci po czlowieku co pod presja sprzeda matke
moglbym ci opowiedziec o milosci siostry do brata
trzymaj sie Ania, usciskaj wariata
jak na ten piekny moment z papieru bedzie krata
moglbym ci opowiedziec o prawdziwych przyjazniach
jak falszywych i wiazanych na pokaz
o ludziach co innym za zycia juz buduja oltarz
czesto chca nie widziec Boga, rozczarowani pozniej
ze to tylko czlowiek tez rodzony w potach
moglbym ci opowiedziec o peknietym nosie z policyjnej palki
i o tym jak sciskaja az do krwi kajdanki
o przeszywajacym chlodzie ciagnacym z dolkowej pryczy
o zatechlych materacach wprost z wytrzezwien izby
o bledach przeszlosci, niepewnym wzroku w przyszlosc
o tym zeby kogos wysluchac czasem wystarczy sie tylko przysiasc
(czasem wystarczy sie przysiasc)
Moglbym opowiedziec o tym co widzialem
tam gdzie bylem, co robilem, czego dotykalem
moglbym opowiadac o swojej przeszlosci
ile krzywdy zrobilem najblizszym po zlosci
w napadach euforii, bolu i zalu, stop, chwila, pomalu
(Moglbym) moglbym opowiedziec bez cienia farmazonu
jak blisko jest z rynsztoka do tronu
o szczerej przyjazni, ktorej sie nie traci
o tym ilu lbow udawalo braci
w biurku w szafce gruby plik listow
a w niej wiecej prawilnosci niz mialo i trzystu
dalej ci podpowiem jadac tym tematem
przemysl to dwa razy zanim kogos nazwiesz bratem
o milionach klamstw i tandety strzykow
o napompowanych koksach udajacych zawodnikow
o bliznach na twarzy, ktore sa bezcenne
daly do myslenia tak jak noce bezsenne
o bestialskim ojcu, patologii w domu
o tym pieciolatek nie mowil nikomu
o bezradnej matce, ktorej ciezko samej
wychowywac syna, sluchaj tego dalej
o niesprawiedliwosci i chorym systemie
o dobrych chlopakach noszacych jego brzemie
o zmianach na lepsze, ktore wyszly z doswiadczenia
o ubogich ludziach, ktorych nikt nie docenia
o glodnych dzieciach bez sniadania w szkole
zamiast o aferach to dostrzegac wole
o tym jak trudno radzic se samemu
o tym, ze trudniej wybacza sie bliskiemu
moglbym opowiadac nie widzac zakonczenia
ze bardziej od ran bola przykre wspomnienia
o tym jak watpilem, ze na ludzi kiedys wyjde
a wiecej ci opowiem jak do ciebie przyjde
Bezimienni, Sokol
Moglbym ci opowiedziec
Moglbym ci opowiedziec o wzroku czyjejs matki
gdy jej syn poszedl siedziec
o wzroku matki, kiedy urodzila syna
o wzroku syna, gdy matka zawodzi
o tym jak sie jak sie czujesz kiedy ktos odchodzi
o usmiechnietych oczach ukochanej mojej
o najpiekniejszych nocach wtulonych we dwoje
moglbym opowiedziec, ale cenie prywatnosc
po co ma im psuc krew znow zawisc i zazdrosc
moglbym ci opowiedziec wlasne wspomnienia
kiedy radosc wygranej tlumily wyrzuty sumienia
zawsze w porzadku, zawsze charakterny Sokol
tak jak ty bylem naiwna ofiara blokow
milosc, tylko ona nas wyzwoli
bo lepiej jest nie walczyc, kiedy walka jest o nic
lepiej trzy razy stracic niz raz sie wpierdolic
i pamietaj o tym towarzyszu niedoli