Babcia Wladzia

Babcia Wladzia - Lanie lyrics

rate me

Gdy wrocil z podrozy pociagiem kompletnie zalany

Jest poranek wczesny siedze w pospiesznym

Do Warszawy jade zalatwiac sprawy wazne sprawy

Juz piekny brzask budzi nas slonca blask

Pociag ma zryw wypijam kilka piw

Mam szybki start choc tlok jak czart jest pelno

Zupelnie brak miejsc nie mam farta do tej trasy

Wszedzie masy bez kasy na bilet pierwszej klasy

Nie ma szans mijamy dwie stacje upalniesz (?) atrakcji

Ale piwo juz w akcji czas do ubikacji oceniam sytuacje

Ful plecakow z wakacji wymija mnie z gracja

Bo ludzie sa tacy wszedzie pelno dzieci

Lampka kibla sie swieci i swieci czas leci w kolejce jestem trzeci

Kiedy ledwo trzymam jeszcze dziewczyna

wreszcie wchodze kolej na mnie i wtedy sie zaczyna

Kto poznal koleje ten wie jak sie leje

gdy buja i faluje w kolo

Byle podskok i klapa spada w dol

musze lokciem trzymac skubana zgiety w pol

gdy wreszcie swa plynna wypelniam powinnosc

plynelo i szarpnelo lo lo

Spada klapa loj to zwrotnice chyba procz

Zlowieszcze fatum bo nie moge przerwac juz.

Leje na sciane, spodnie mam zalane istny potop

Lustro spryskane ale wstyd nie rowne zlacza kurtke nasacza

Leje w okno, buty mokna mam przechlapane

Fala naciera tancze foremastera (?)

W kaluze sie zanurzam na placz mi sie zbiera

Olewam sufit, lampe, klamke cholera i pasazera ktory drzwi otwiera

Kto poznal koleje ten wie jak sie leje

gdy buja i faluje w kolo

Byle podskok i klapa spada w dol

musze lokciem trzymac skubana zgiety w pol

gdy wreszcie swa plynna wypelniam powinnosc

plynelo i szarpnelo lo lo

Spada klapa loj to zwrotnice wagon drzy

A pociag pedzi pnie maszyna w dal po szczynach

Znaczy szczy….. hej ze szynach cholera

Get this song at:  amazon.com  sheetmusicplus.com

Share your thoughts

0 Comments found