52 D biec - Bezsenno lyrics
rate me<b>Bezsenno¶æ</b> by <i>52 Dêbiec</i><br />
Nie jest pó¼no, jest ju¿ wcze¶nie, miasto ju¿ przeci±ga miê¶nie.
Oczy witryn s± zamkniête, bêdzie mia³o chwilê jeszcze,
a¿ przeci±gnie siê i ziewnie by obudziæ siê zziêbniête.
Obserwuje t± pêtlê codziennie, codziennie,
napiête mam my¶li, a cia³o bezcenne, bezcenne.
Ja w nim, a miasto jest we mnie, jest we mnie,
Szkielet murów i drogi ???, drogi ???
Patrzê w krzy¿ okna, ile tych krzy¿y w okolicznych blokach,
ukrzy¿owana Polska w szarych murach po¶ród b³ota.
Autorytety nadal nadête i w±tpliwe,
chocia¿ podobno ¶wiête, dla mnie ¶wiêtojebliwe.
K³amliwe jêzyki sycz± zewsz±d,
lepkie palce pieszcz± pieni±dz,
chore g³owy wierz± w przes±d,
zimne serca ??? przemoc.
Rozdarci na pograniczach etyki, arytmetyki,
balansuj±c na granicach religii i polityki,
moralno¶ci, rachunkowo¶ci, pokoju, wojny i wolno¶ci
walcz±c± ze ¶wiatem udzielaj±c ¶wiatu lekcji,
walczy ¶wiat³o¶æ z mrokiem za pomoc± ¶wieczki,
a dzi¶ w ¶wiecie s³owem i wod± b³ogos³awi siê karabin,
¿eby w imiê Boga i z nim na ustach zabi³, rozgrzeszy³ i zbawi³,
a potem s³awi³, jedyn± wiarê nape³nij dolarem,
bo Bóg mu szepn±³ z nieba, ¿e tak w³a¶nie trzeba,
tak oto demagogia, zag³uszy³a Boga,
a wiarê zast±pili¶my pijarem.
Mieprzytomne my¶li, które wiatr tu przywia³,
siedz± na parapecie, przegl±daj± siê w szybach,
usi±dê obok nich, podobaj± mi siê dzisiaj,
krawêd¼ - oto dobre miejsce do rozmy¶lañ.
Ja nie mogê zasn±æ,
Trzecia noc z rzêdu, zmys³y s± na baczno¶æ,
wiêc daj mi co¶ na to,
zazdro¶æ wype³nia za u¶pione miasto
Ja nie mogê zasn±æ,
Trzecia noc z rzêdu, zmys³y s± na baczno¶æ,
wiêc daj mi co¶ na to,
zazdro¶æ wype³nia za u¶pione miasto
Ja nie mogê zasn±æ,
Zwierzê bezcenne pokutuje za co¶
wiêc daj mi co¶ na to,
Trzecia noc z rzêdu, zmys³y s± na baczno¶æ.
Znowu nie ¶piê, trzecia w nocy, snem znu¿ony patrzê w diodê,
Power/On, takie proste lecz kolejny raz nie mogê,
Licznik stoi, siê nie krêci, serce bije s³yszê w uszach,
Niby chcê, ruszam my¶l±, ale cia³o siê nie rusza,
Le¿ê na wznak niczym w trumnie,
d³oñ na d³oni le¿± godnie,
przepocony sweter gryzie, uwieraj± mokre spodnie,
le¿ê niemy, dioda ¶wieci, przypomina - jeszcze ¿yjê.
To nie sen, sen nie przyszed³, co nie wzmocni to zabija,
a na zewn±trz ¶wiat pêdzi, ¶lepo naprzód jak szalony.
Upadaj±, punki wstaj±, ranki ludzi trac± domy,
spekulacje, statystyki, spadki, wzrosty i wyniki,
kalkulacje, rozwa¿ania, wspó³czucia, arytmetyki,
idea³y siêg³y bruku, kapita³ ³¿e do rozpuku,
leczy synku, cz³owiek to jest pi±ta cyfra po przecinku.
W tym wyniku równania zysków i strat, taki ten ¶wiat,
rozmycie cz³owieczeñstwa w tym rachunku prawdpodobieñstwa.
Matematyka rysuje Ci punktem na osi "y","x",
jak bêdziesz ¿yæ choæby¶ mia³ ju¿ tego dosyæ i rwa³ z g³owy w³osy (aaaaaa),
zgrzyta³ zêbami albo ¶piewa³ psalmy,
zbuntuj siê, a wylecz± Ci jak organizm stan zapalny.
Nie odbior± tylko moich uczuæ, uczuæ i mi³o¶ci.
To ¿ycie to sen, trzeba je do koñca do¶niæ.
Ja nie mogê zasn±æ,
Trzecia noc z rzêdu, zmys³y s± na baczno¶æ,
wiêc daj mi co¶ na to,
zazdro¶æ wype³nia za u¶pione miasto
Ja nie mogê zasn±æ,
Trzecia noc z rzêdu, zmys³y s± na baczno¶æ,
wiêc daj mi co¶ na to,
zazdro¶æ wype³nia za u¶pione miasto
Ja nie mogê zasn±æ,
Zwierzê bezcenne pokutuje za co¶
wiêc daj mi co¶ na to,
Trzecia noc z rzêdu, zmys³y s± na baczno¶æ.
Ja nie mogê zasn±æ,
Trzecia noc z rzêdu, zmys³y s± na baczno¶æ,
wiêc daj mi co¶ na to,
zazdro¶æ wype³nia za u¶pione miasto
Ja nie mogê zasn±æ,
Trzecia noc z rzêdu, zmys³y s± na baczno¶æ,
wiêc daj mi co¶ na to,
zazdro¶æ wype³nia za u¶pione miasto